Mary Kay, Liftingująca Biocelulozowa maska TimeWise Repair

Jako fanka azjatyckiej pielęgnacji, bardzo lubię maski w płachcie. To chyba najczęściej testowane przeze mnie kosmetyki do pielęgnacji twarzy. Testuje raz z lepszym, a raz z gorszym wynikiem. Czasami zdarzyło się, że musiałam przerywać testy, bo moja skóra się buntowała.  Innym razem, aż żal było mi już ściągać maskę, Tak bardzo ją polubiłam. Testując maskę, nigdy nie wiem czego mam się spodziewać i jak zareaguje moja skóra. Jak w tych testach spisała się maska w płachcie marki Mary Kay?







Mary Kay, Liftingująca Biocelulozowa Maska TimeWise Repair


Marka Mary Key powstała w 1963 roku w Dallas, w Stanach Zjednoczonych. Została założona przez kobietę dla kobiet -  Mary Key Ash. Jest to marka, która sprzedaje swoje kosmetyki w systemie MLM, czyli w formie sprzedaży bezpośredniej. Marka chce być postrzegana, jako marka kosmetyków luksusowych. Opinie o marce są skrajnie, jedni uwielbią, inni nienawidzą.


To wiodący trend azjatyckiego piękna sprawił, że ludzie na całym świecie oszaleli na punkcie masek w płachcie. Wygoda w użytkowaniu sprawiła, że codzienna rutyna pielęgnacyjna nabrała zupełnie nowego wymiaru. W tym trendzie powstała maska Liftingującą Biocelulozową Maskę TimeWise Repair™ marki Mary Key.


Składniki aktywne maski : 

Formuła maski jest bardzo bogata w składniki aktywne. W składzie znajdziemy w m.in. ekstrakt z ziaren owsa (Ma działanie przeciwzapalne, skutecznie łagodzi podrażnienia, efektywnie odbudowuje barierę ochronną skóry), wyciąg z kwiatu orchidei, a także hialuronian sodu, znany ze swych właściwości nawilżających skórę. Dodatkowo w składzie znajdziemy ekstrakt ze znieczulnika (określany jako ziołowy lub roślinny botoks . Cechuje się zdolnością do rozluźniania mięśni mimicznych i szybkiego wygładzania drobnych zmarszczek, jednocześnie ograniczając powstawanie nowych.  Witamina E( witamina młodości, antyoksydant. Ujędrnia, wygładza zmarszczki, ogranicza powstawanie nowych bruzd. Sprawia, że skóra staje się bardziej elastyczna) 


Dostałam dwie maski do testów. Na pojedynczych maskach nie ma składu. Trochę trwało, zanim udało mi się znaleźć w internecie pełny skład maski. Nie jest łatwo to zrobić. Gdyż na oficjalnych stronach Mary Kay podane są tylko składniki aktywne. Jak to się mówi, kto szuka,ten znajduje :)

Pełny skład maski INCI:

aqua, bytelene glycol, betaine,isomalyl laurate, polyglyceryd-10 oleate, phenoxyethanol, 1,2-hexana-diol, tocopheryl-2 oleate, avena sativa (oat) kernel extract, avena sativa kernel extract, carbomer, xanthan gum, dipotas-sium glycyrrhizate, sodium hyaluronate, triethanolamine, alkohol, sodium polyglumate, glycerin, biosaccharide gum-2, orchid extrakt, sodium lauroyl lactylatem iodoproponyl butylcarbamate, acmella oleraxea extrakt, fragrance/perfum, ethylhexyl- glycerin, adenosinem tocopherol. ceramide np, cholesterol


Maska wykonana jest z biocelulozy, czyli czystego materiały pochodzącego z wody kokosowej. Składa się z trzech warstw. Właściwa maska znajduje się pomiędzy dwoma warstwami materiału ochronnego. Maska w dotyku przypomina mi mokrą skórę. Maskę nakładamy na oczyszczoną i suchą twarz. Po nałożeniu po kilku minutach czuć wyraźne przyjemne chłodzenie ukojenie. Materiał maseczki jest elastyczny, dobrze przylega do skóry, przekazując jej wszystkie składniki aktywne. Sama maska w dotyku przypominała mi cienką maskę żelową, która w kontakcie ze skórą dosłownie jakby się z nią zjednała, ściśle przylegając do skóry i dodatkowo ją napinając. W lustrze wyglądała jak druga skóra.

maska-w-płachcie-mary-kate 
Niestety sama maska okazała się dla mnie za mała zarówno na samej twarzy, jak i w okolicach oczu. Tej drugiej właściwości się nie czepiam się, bo mam głęboko osadzone oczy. Nie znalazłam jeszcze maski, która byłaby idealnie dopasowana do moich oczu. Maskę trzymałam na twarzy wg wskazania producenta dobre 30 minut. Chyba nawet trochę przeciągnęłam, bo żal było mi ją ściągać. Pozostałości wmasowałam w skórę twarzy.

Po zdjęciu maski pozostałości, które zostały na skórze twarzy, nie kleją się. Efekty po aplikacji maski były o dziwo zakasujące. Po pierwsze moja skóra zrobiła się bardziej napięta, sprężysta i wygładzona.  Oczywiście nie zniknęła mi lwia zmarszczka, bo to jest niemożliwe. Jednak zmarszczki mimiczne na czole zrobiły się wyraźnie mniej widoczne.

Moja cera wydawała się bardziej promienna, nawilżona i wypoczęta, a kolor mojej skóry ujednolicony. Wydawałam się także na bardziej wypoczętą. Jestem bardzo zadowolona z efektu. Maska idealnie sprawdzi się przed większym wyjściem.


Maska ma jedna wadę. Jest nią cena. Za opakowanie czterech sztuk musimy zapłacić 299 złotych. Jak łatwo policzyć za jedną sztukę wychodzi 74,75. To bardzo dużo, za jednorazowy produkt. Tyle nie wydam, ale jak macie możliwość to kupcie sobie ten zestaw masek. Sprawdzi się idealnie przed większym wyjściem np. przed ślubem albo przed randką, gdy chcecie olśnić swojego partnera.





Znacie kosmetyki Mary Kay ? Macie jakieś swoje ulubione?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz. W miarę możliwości staram się każdego z was odwiedzić.
Proszę o niezostawianie linków do swoich stron. znajdę cię i bez tego!