Do czego zdolna jest kobieta, aby zdobyć swój ulubiony kosmetyk?
20 kwietnia wystartowała kolejna promocja z cyklu piękny początek sezonu w sieci drogerii Rossmann. Tym razem promocja po raz pierwszy odbyła się z aplikacją klubu Rossmann. Już przed startem promocji, popularność aplikacji była tak duża, że znalazła się na szczycie najlepszych aplikacji Google Play. Świadomość kupna taniej kosmetyków o 49 lub 55% przyciągnęła przed sklepy Rossmanna tłumy klientek. Jak wieść niesie przed niektórymi Rossmanami kolejka ustawiała się już od 6 30 rano, a sklepy otwierane były zgodnie z planem o 8 czy 9 tej rano. Zupełnie jakby coś za darmo rozdawali. Nie wiem, jak Wam, ale mnie w życiu nie chciałoby mi się tak długo stać przed sklepem. Przypuszczam, że w tych dniach praca w drogerii Rossmann nie była łatwa.
Tak wygląda większość sklepów Rossmann w ostanie dni |
321 promocja start uwaga otwarto sklep
Gro osób próbowało trochę "oszukać system" , chcąc w ten sposób po prostu uniknąć przepychanek i kolejek w drogeriach i zamawiały towar przez Internet z opcją odbioru w drogerii albo dostawa kurierem. Te osoby, które wybrały tą druga opcją otrzymają swoje zamówienia bez problemu, bo zamówienie idzie z centrali. Znacznie gorzej wyszły osoby, które zamówiły odbiór w drogerii. Niestety nikt nie przewidział, że zamówień będzie, aż tak wiele. Zamówienia szły głownie w nocy, zaraz po północy, a na sklepach nie było wtedy nikogo z personelu, aby móc realizować zamówienia. I tak na sklepie przed otwarciem mogło się uzbierać nawet kilkadziesiąt zamówień, do tego dochodziły nowe w ciągu dnia. Zanim panie pracujące w Rossmanie, wzięły się za realizacje zamówień, towar w większości wykupiły już klientki, które wleciały do sklepu zaraz po otwarciu i wykupiły większość towaru, która była na półkach. I tak wiele osób niestety zostawało z niczym.
Komentarze klientek z Facebooka drogerii Rossmann:
" Rossmann Polska jestem zażenowaną całą tą promocją. Dokonałam zamówienia online, opłaciłam je, a na następny dzień dowiaduje, że rzeczy tych nie ma. Wszystko was chyba przerosło. Zapewne kosmetyki te zostały wyprzedane, a nikt nie pomyślał o tym by jakoś zamówienia internetowe rozgraniczyć, słabo naprawdę Jeśli nie potraficie czegoś zaplanować to lepiej to lepiej nie dawać możliwości zakupu w ten sposób. Bardzo się rozczarowałam"
" To jest niepoważne, że produkty i zamówienia opłacone nie maja pierwszeństwa przed wyjściem produktów na półki sklepów. Akcja firmy chyba najlepsza na rynku wśród konkurentów, ale przez takie zachowania tracą w oczach i sprawiają, że zaczyna się wątpić w profesjonalność, przynajmniej sklepu internetowego."
„Drogi Rossmannie, zamówienie zaczęłam składać ok. północy i ciągle wyskakiwały mi błędy. Postanowiłam spróbować o 6. Udało się zamówić, zapłacić - wszystko ok, ucieszyłam się. Teraz jestem zła, ponieważ przez 10 godzin nie dostałam żadnej informacji na temat zamówienia. Postanowiłam wejść na konto i okazało się, że zamówienie zostało anulowane, bo produkty są niedostępne. Teraz się pytam po co dajecie możliwość zakupu online i wymagacie zapłaty z góry, skoro okazuje się, iż nie są one realizowane w pierwszej kolejności? Teraz nawet nie mam po co iść do sklepu, bo półki są puste, a dostaw jeszcze nigdy podczas tej promocji nie doświadczyłam...”
Dostać się pod półki w tych dniach, graniczyło z cudem. |
Świadomość, że można kupić taniej, sprawiła że wiele z tych kobiet dostała małpiego rozumu. Choć trzeba przyznać, że niektóre rzeczy można było kupić za przysłowiowe grosze. Co prawda niektóre dalej z tych kosmetyków można kupić taniej w drogeriach internetowych. Ale jak to bywa zwykle zadziałała magia ceny pierwotnej i przecena 49 lub 55%. Niektóre kobiety oszalały... Wiele osób nie do końca wiedziało o co chodzi z tą promocją, myślały, że wszystko jest przecenione... inne nie patrzyły na cenę, a nawet na to czy im kolor pasuje tylko wrzucały kosmetyki jak leci.
W szale poszukiwań kobety zachowywały się tak, jakby po
raz pierwszy były na zakupach w drogerii.
Kradzieże innym z koszyka to normalka, kłótnia o ostatnią sztukę, która została na półce, wyzwiska, przepychanki, wyrywanie sobie z rąk ostatniej sztuki, branie podkładów na oślep, rozrywanie nowych opakowań, nieważne czy na półce stał tester, czy nie. Trzeba otworzyć nowy produkt, pomaziać sobie to tu, to tam i odłożyć dla niepoznaki, najlepiej do tyłu, aby nikt się nie zorientował i wziąć nowy nieużywany. Oczywiście takie zachowanie już znamy z poprzednich promocji... To nic nowego.
Ulotka reklamowa to najlepsze miejsce do sprawdzania koloru lakieru do paznokci. |
A do czego są zdolne kobiety w walce o wymarzony kosmetyk, znalezione ciekawe wypowiedzi (pisownia oryginalna)
"Moja koleżanka jak była w Rossmannie to jakaś kobieta ugryzła tester szminki i wyszła..."
Byłam rano i było strasznie. Niby kupiłam wszystko co chciałam ale ilu nieprzyjemności byłam świadkiem. Z min. 6 razy odchodziłam od szafek, żeby uniknąć awantury. Przepychające się kobiety, szarpiące się o tusz za 11 zł, kradnące z koszyka rzeczy, których już nie ma na wystawie, obrażające inne kobiety klientki To było okropne doświadczenie, takich agresywnych ludzi powinno się wypraszać ze sklepu. Bicie się o produkty, kto to widział?
"Klientela na promocji niezawodna jak zawsze, pootwierane produkty i o zgrozo do połowy zużyte, połamane kredki, rozlane fluidy...istna dżungla w środku miasta. Jakiś test na kulturę przed wejściem do sklepu by się przydał"
„To co dziś się działo to poezja, wróciłam podrapana i poobijana od koszyków, przyszłam na 9 i przy otwarciu sklepu laski puściły się biegiem i zastanawiały się co kupić tusz przy gablocie tarasując przejście innym już zdecydowanym klientom a panie które miały pomagać więcej przeszkadzały ;) w dodatku włożyłam sobie tusz z loveley jeden z ostatnich, które były na widoku gdzie potem zobaczyłam, ze ktoś sobie go wziął z mojego koszyka jak schylałam się po puder, pozdrawiam”
Te tusze wiele już przeszły i raczej nikt ich już nie kupi...
„Nigdy więcej takich promocji, bo kobiety najwyraźniej w naszym kraju mózgi pogubiły. Nie skorzystałam z promocji, chciałam kupić tylko gąbkę do mycia ciała, ale to, co się naoglądałam to mnie zatkało. Nie wiedziałam, że żyję w buszu. A podobno to mężczyźni to ta silniejsza i prymitywniejsza płeć...”
„Rozumiem duże zainteresowanie promocją, bo sama z niej skorzystałam, ale to co się dzieje w drogeriach, przechodzi ludzkie pojęcie :O Z jednego Rossmanna wyszłam z pustym koszykiem i zażenowaniem. Ludzie, trochę szacunku, godności...”
U mnie w Rossmannie dwie loszki tak kłóciły się o podkład z Burzua,że im wypadł na podłogę ostatni XD oczywiście w pierwszy dzień promocji
Przyszłam z dzieckiem na ręku. tłumy niemiłosierne, byłam spokojna do czasu jak kobieta mnie nie popchła. Wydarłam się tak na nią, że cały sklep mnie usłyszał. Potem poszłam do kasy i 30 kobiet przepuściło mnie w kolejce...
U mnie podobna sytuacja - przeciskanie się między półkami, podczas gdy ja doskonale wiedziałam, co chcę kupić. Miałam też małą walkę o ostatnią paletkę Maybelline The Blushed Nudes, mam trochę zadrapań, ale tak ją ściskałam w rękach, że nie pozwoliłam nikomu jej oddać. Szkoda, że nie wszyscy wiedzą co to kultura, bo naprawdę mogłoby się obyć bez tych wszystkich cyrków...
A to znalezione w Internecie: samoobsługa na całego...
źródło Internet |
Ale były też pochwały:
Rzeczywiście na pólkach już totalne pustki ale w szufladach pełno i w moim Rossmannie panie robią co mogą i dokładają produkty. Cierpliwie odpowiadają na pytania o ten produkt nr 1 a tamten w odcieniu 203 ;);) największy bałagan to robią klienci. I nie ma się co dziwić, ze takie kwiatki wychodzą w zamówieniach internetowych skoro one są kompletowane w wybranym sklepie a tam taki bałagan często nawet pracownik nie może dojść do konkretnej polki bo się klientki pchają
A jak wyglądała promocja ze strony pracownika Rossmanna:
" A ja się wypowiem jak to wygląda od strony biednego szarego pracownika rossa. Zamówienia internetowe - jeśli Panie wybiorą odbiór w drogerii to zamówienie jest kompletowane z półek. Gdy otwierałyśmy dzisiaj sklep Pani dosłownie tratowały się w wejściu, na kolorówce nie dało się nawet przejść na pięć minut od otwarcia sklepu. Przypominam, że zamówienia kompletujemy z półek - w wielu przypadkach towar był już albo wykupiony przy kompletowaniu, albo w koszach klientek (o ile jakimś cudem udało się dojść do szaf żeby skompletować) Jeśli np, składały Panie zamówienie nawet o 1 w nocy i zaznaczały odbiór w drogerii to wtedy i tak fizycznie nikogo w sklepie nie ma. Nie usprawiedliwiam tutaj działania zamówień internetowych, osobiście uważam, że nie powinny istnieć w formie, w której istnieją teraz, tylko wyjaśniam skąd to zamieszanie."
Podsumowanie: Chyba promocja trochę przerosła ...
Nikt chyba nie był przygotowany na taki tłum. Inne niedopracowania także odegrały swoją rolę.Brak możliwości zapłaty kartą podarunkową. Mając bon podarunkowy nie można było go zrealizować na zakup kosmetyków z promocji. Powiem szczerze tego nie rozumiem. Ktoś przecież komuś kupił ten bon za gotówkę. tak aby osoba która go dostane mogła sobie kupić co chce. Bon przecież taką spełnia funkcję.
Czasowy brak dostępu do esklepu - zwłaszcza przez aplikacje, zawieszanie się aplikacji, brak możliwości sprawdzenia swojego koszyka, odświeżanie strony i znikanie zawartości koszyka. I w końcu dezinformacja, za jakie kosmetyki dostajemy 49%, a za jakie kosmetyki 55% rabatu?
To główne wady promocji. Ale chyba najbardziej przerósł wszystkich ogrom zamówień z aplikacji.
Promocja bardzo fajna, ale szkoda, że tak niedopracowana. Braki na półkach, często zaraz po otwarciu sklepu, półki były już puste, albo było po jednej, albo po dwie sztuki, będą długo jeszcze odbijać się czkawką.
Ciekawa jestem ile z tych kupionych pochopnie produktów trafi do kosza na śmieci. Bo zostały kupione pod chwilą, impulsu, aby "mieć" lub są nietrafione pod względem koloru lub w domu po otwarciu okażą się być uszkodzone lub były uszkodzone. Raczej nikt testera nie kupił, bo panie ekspedientki nie mogą takich kosmetyków sprzedawać. Nawet, jak się klientka uprze. Wreszcie, ile z tych kupionych w szale kosmetyków się przeterminuje. Są osoby, które na grupach na facebooku chwaliły się, pokazując zdjęcia na których widać ilość zakupionych kosmetyków. To są ogromne ilości po kilkanaście sztuk podkładów i innych kosmetyków. A za pół roku ruszy kolejna promocja...
A Wam jak się udały zakupy? Jesteście po stronie zadowolonych czy nie zadowolonych klientów? zamawiałyście online czy kupowałyście w sklepie? kupiliście wszystko co chciałyście?
To co się dzieje na tych promocjach jest jakoś totalną masakro i cyrkiem. Kobiety przekraczając próg Rossmanna w tym czasie zostawiaj swoją godność za drzwiami. Ja uciekałam za każdym razem szybciej niż wchodziłam .
OdpowiedzUsuńJeszcze zrozumiałbym, jakby kłóciły się o jakiś produkt z loreal'a albo innej droższej firmy, a to były zwykle kłótnie o tanie rzeczy, które można kupić za grosze w zwykłej promocji.
UsuńMnie to wręcz śmieszy. Masakra... U mnie w mieście, w Rossmannie, w którym byłam było naprawdę kulturalnie. Każdy czekał aż miejsce przy szafkach się gdzieś znajdzie, nie było popychanek, wyzwisk itp. Panie pracujące w tym sklepie pomagały klientką, otwierały szuflady, szukały produktów. Dziewczyny, które nie były pewne czego chcą odchodziły na bok i szukały opinii na internecie, liczyły ile im wyjdzie, nie stały bezczynnie przy szafkach i blokowały dostęp. Ja z zakupów jestem naprawdę zadowolona :D
OdpowiedzUsuńNo proszę. Ja widać można.Myślę, że chyba najgorzej było w centrach handlowych i tam gdzie jest jeden Rossmann.
UsuńWkleiłaś po kilka razy te same komentarze. U mnie w Rossmannie na szczęście nie było źle, ale poszłam dopiero w pt.
OdpowiedzUsuńDziękuje i już poprawiam. To przez przemieszczanie zdjęć, coś mi się pozajączkowało :)
UsuńJak ja poszłam pierwszego dnia promocji to były takie tłumy, że się przejść nie dało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na rewanż. Pozdrawiam
jusinx.blogspot.com
Chyba wszędzie tak było. Chociaż na samym otwarciu było jeszcze ok, przynajmniej u mnie.
UsuńU mnie było sporo ludzi, ale raczej bez wielkich tragedii. Oczywiście macacze, ale to jest przez cały rok. Nie rozumiem u nas tego pędu "bo promocja". Po co komu 5 podkładów, 8 maskar, 10 szminek, 3 korektory i pierdyliard lakierów? Przecież za pół roku znów będzie ta sama promocja, a nie ma opcji żeby tyle zużyć. Nie wspominając nawet że w międzyczasie pojawią się promocje w innych drogeriach. Ja kupiłam tylko trzy rzeczy - korektor pod oczy, zmywacz do paznokci i serum do rzęs :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Ale tutaj zadziałała chyba magia 55% rabatu albo atmosfera w sklepie , inni kupują to i ja kupie, albo to musi być dobre skoro tyle osób go kupuje. ja sama sporo kupiłam, ale sporo z tego dla koleżanek, które nie mogły iść na zakupy, bo były w pracy.
UsuńIstne szaleństwo.. ale żeby stać przed otwarciem w kolejce to już żenada :P w dzisiejszych czasach promocje co rusz, wszystko można dostać.. strasznie mnie to cieszy i zazwyczaj unikam ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale wystarczy hasło promocja -55% w Rossmannie albo promocje w Lidlu a już wiara głupieje... mnie tez śmieszą takie sytuacje. Ponad 10 lat pracowałam w handlu i już nic praktycznie mnie nie zdziwi...
Usuńoj tak... kobiety na takich promocjach potrafią zachowywać się jak zwierzęta, co niestety jest według mojej opinii poniżające. Zupełnie teggo nie rozumiem tym bardziej, że przecież w Rossmanie są dostawy podczas promocji i nie trzeba się tak przepychać po głupi tusz za 10 zł. Żałosne
OdpowiedzUsuńCzasami w ciągu roku na normalnej promocji lub w cenie na do widzenia można kupić, jakieś fajne kosmetyki w super cenie.
UsuńOmijam Rosska do piątku :) Nie chcę się bić o produkt i zdenerwowało mnie podnoszenie cen przed promocją, więc nie skorzystam :)
OdpowiedzUsuńświęte słowa ..Pracowałam kiedyś przez 7 miesięcy w Tesco i wiem jak oszukują firmy
UsuńTo może nie oszustwa, ale sprytnie rozegrana akcja marketingowa.
UsuńOj tak, to jest chyba już standard na tych promocjach w Rossmannie, wszyscy się rzucają, wszystkie rzeczy porozwalane, pobrudzone ehh :/ Ale na szczęście sporo u mnie tych drogerii, także na obrzeżach miasta gdzie mało kto zagląda, więc tam można spokojnie nacieszyć się promocją :)
OdpowiedzUsuńU mnie też na obrzeżach, było spokojnie. Najgorzej było w centrach handlowych.
UsuńJa poszłam raz 40 min po otwarciu przed szkołą. Ale tłumy! Najbardziej mnie denerwuje otwieranie wszystkich produktów, bo przecież nie ma testerów.
OdpowiedzUsuńZ wszystkich potrzebnych produktów kupiłam dosłownie jeden tusz do rzęs.
Te testery to chyba powinny być oklejone jakimiś rażącymi naklejkami z napisem TESTER. Co oczywiście oczywiście i tak by nie powstrzymało, co poniektórych od otwierania nowych produktów.
Usuńdla mnie to porażka ;/
OdpowiedzUsuńniestety niektóre sytuacje to kompletna porażka...
UsuńŻaden kosmetyk nie sprowokuje mnie do "zabijania się" po to, by go mieć :)
OdpowiedzUsuńO tak święta prawda :)
UsuńTo jest po prostu przerażające. Właśnie z tego powodu nie biorę udziału w takich akcjach. Tłumy klientek to jedna strona medalu, druga jest taka, że według mnie mimo wszystko jest to PRowy strzał w stopę. Na hasło "promocja" jakieś dziwne instynkty z ludzi wyłażą...
OdpowiedzUsuńI to nie tylko w Rossmannie. Do historii przeszły już chyba każde promocje w Lidlu, chociażby bitwa o karpia...
UsuńMasakra ja jak weszłam do tego sklepu, wszyscy otwierają te produkty istny brak kultury :P
OdpowiedzUsuńMój blog
To jest chyba plaga każdej drogerii.
UsuńDlatego ja weszłam tylko i wzięłam to co musiałam. Bo gdybym miała tam szukać nowych kosmetyków to bym nic nie znalazła. Ale cóż... Tak bywa. Najgorsze jest to, że ludzie potrafią być naprawdę wredni 😏
OdpowiedzUsuńDokładnie, Jak ktoś chciał poszukać coś nowego to raczej graniczyło z cudem.
UsuńJak u siebie w Rossmanie zobaczyłam "dzikie" tłumy, to zrezygnowałam i od razu wyszłam. Po prostu tragedia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Niektóre sytuacje naprawdę, aż zniechęcały do zakupów. Sama raz zrezygnowałam z takich zakupów. Odechciało mi się przepychać.
UsuńJa zamówiłam internetowo i wszystko bylo dostepne
OdpowiedzUsuńSuper, ze Ci się udało skompletować zamówienie. Bo czytałam,ze z tym bywało rożnie.
UsuńJak ja weszłam do Rossmanna o 11 to było pusto ale o 11;30 już się przejść nie dało XDD ale mnie to w sumie śmieszy.. najgorsze jest to jak dziewczyny kradną testery XD z tego co zauważyłam to ludzie nie robią przemyślanych zakupów tylko po prostu wszystko co ładne lądują do koszyka :))
OdpowiedzUsuńU mnie rano było ok, ale jak poszłam jeszcze później w okolicach godziny 11-stej to było podobnie, jak u Ciebie.
UsuńGrażyny rozwaliły system :D
OdpowiedzUsuńOj tak :) Tego nikt nie przewidział :)
UsuńLudzie potrafią przerazić...jak nie walka w Lidlu to w Rossmannie :D
OdpowiedzUsuńPierwsze co mi przyszło na myśl to słynne już walki o karpia w lidlu.
UsuńMi udało się już drugi rok z rzędu zamówić online i dostałam wszystko co chciałam :)
OdpowiedzUsuńMÓJ KANAŁ NA YT
MÓJ BLOG
super :)
UsuńJa również zamówiłam online i dostałam swoje zamówienie bez problemu. W rozstanie pracuje także nocna zmiana i oni też pakują paczki. Poza tym moja koleżanka która tam pracuje powiedziala mi ze pakują z magazynu a nie z półek w drogerii więc nie wiem czemu tego nie ogarneli. Może powinni zatrudnić więcej osób. A zachowanie niektórych klientek przemilcze... całe szczęście nie było mi dane brać w tym udział.
OdpowiedzUsuńWidocznie nie we wszystkich Rossmannach. Tym razem przerosła ich ta promocja. Chyba nikt nie spodziewał się,ze będzie takie szaleństwo na start promocji :)
UsuńDzięki za relecję :P Akurat nie potrzebowałam niczego z kosmetyków więc nie polowałam na promocję. Byłam kilka dni temu w rossku i rzeczywiście kobitki trochę się kotłowały przy kolorówce, ale nie myślałam, że to aż taka zabawa była :P
OdpowiedzUsuńWszystko zależy o której godzinie się poszło. Z samego rana zaraz po otwarciu było w miarę spokojnie. Gorzej było w południe...
UsuńNie sądziłam, że te promocje wywołają aż takie zainteresowanie:)
OdpowiedzUsuńOj tak wywołała i to jakie ;)
UsuńNiektóre osoby podczas promocji zapomniały co znaczy słowo kultura ;D
OdpowiedzUsuńOj tak, ale to się tyczy każdej promocji, czy wyprzedaży...
UsuńByłam w trakcie trwania promocji w Rossmannie dwa razy i nic takiego nie widziałam :O
OdpowiedzUsuńMiałaś szczęście :) Najgorzej było w dniu otwarcia :)
UsuńTo wygląda jak szaleństwa zakupowe w Stanach, myślałam że tylko tam ludzie są tacy postrzeleni, ale najwyraźniej Polka też potrafi :D
OdpowiedzUsuńOj potrafi :) Szkoda,ze u nas nie ma takich wyprzedaży, jak w Stanach :)
UsuńA ja przyszłam już po otwarciu, nie stojąc jak glonojad przy szybie, było już około 10 pań. Wszystkie bardzo kulturalne, słowo "przepraszam" sprawiało, że ustąpiły miejsca. Każdy sobie oglądał, nikt nie brał na kilogramy. Między szafami chodziła miła pani i pomagała każdej zainteresowamej. Wszystko prócz jednego produktu było w asortymencie. Z szaf których ten sklep nie miał, resztę domówiłyśmy przez internet.
OdpowiedzUsuńSuper, że się udało wszystko kupić. Jak widać da się , da :)
UsuńByłam na promocji dnia czwartego i szóstego. Wszystkie produkty były na półkach, a w sklepie pojedyncze klientki, w tym ja. Sklep był przygotowany do promocji, bo towar był uzupełniany. Osobiście widziałam to dnia szóstego promocji. Półki były uzupełnione. Kupiłam wszystko, co chciałam. To niektóre kobiety nie były przygotowane na promocję. Nie ma co zwalać na sklep. Wszak on też ma ograniczone zapasy kosmetyków.
OdpowiedzUsuńNajwiększe szaleństwo było na otwarcie w pierwszy dzień. Potem się uspokoiło. W przed ostatni dzień promocji przyszedł jeszcze towar i można było sobie spokojnie kupić.
UsuńWedług mnie, promocja sama w sobie nie jest zła, ale chyba trochę kultury można zachować i zachować się z klasą, a nie jak zwierzęta...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://snowarskakarolina.blogspot.com/
Promocja była naprawdę fajna. Na pewno Rossmann, chciał zacząć start aplikacji Rossmann z przytupem i im się udało. Najgorzej, chyba zachowywali się ludzie, którzy chodzą do Rossmanna raz na ruski rok. stali bywalcy wiedzą, gdzie co jest.
UsuńPowiem szczerze, że ja tym razem zrezygnowałam z zakupów z powodu dzikich tłumów i przepychanek - po prostu wyszłam :)
OdpowiedzUsuńagnesssja.blogspot.com
Czasami się po prostu nie dało. Niektórzy naprawdę oszaleli.
Usuńjednak warto isc w ostatni dzien promocji wtedy cisza i spokoj:)
OdpowiedzUsuńU mnie była w przedostatni dzień dostawa, więc jak komuś coś brakowało to mógł sobie jeszcze coś kupić.
UsuńOj prawda, istna dzicz była, dlatego ja postanowiłam odwiedzić sklep przy końcu promocji:p Zapraszam do mnie: https://annie-mk.blogspot.com/ Obserwuje!:)
OdpowiedzUsuńsprytnie :)
UsuńDlatego nigdy nie zamawiam w drogeriach internetowych, lepiej iść samemu, ale w sumie w moim małym miasteczku nie muszę się martwić o rzucanie na promocje :D
OdpowiedzUsuńNajgorzej było chyba w centrach handlowych. W małych Rossmannach, było raczej spokojnie. U mnie tez tak było.
Usuńi to się nazywa determinacja ;)
OdpowiedzUsuńwww.sprzedajebolubie.pl
Oj tak :)
UsuńJa tam nie poszłam. :-)
OdpowiedzUsuńI nawet zrobiłam wpis o tym, że nie poszłam, pod którym wywiązała się ciekawa dyskusja. ;-) (Więcej nas nie poszło, ale niektórzy jednak poszli ;-)).
Chętnie poczytam :) Ja jestem w tej grupie, która poszła i to nie raz :) A to przez to, że za blisko siebie mam kilka sklepów Rossmann.
UsuńUdały się, byłam po południu, nikt mnie stratował ani nic ;)
OdpowiedzUsuńSuper. Najgorzej było w pierwszy dzień, tak w południe.
UsuńNiestety tak to jest z tymi promocjami, ze wszyscy dostają małpiego rozumu. Ja tym razem odpuściłam
OdpowiedzUsuńTo prawda. Wystarczy słowo promocja i wszystkie najgorsze cechy z ludzi wychodzą.
UsuńMa-sa-kra! Przeczytałam calusi tekst z ogromnym zainteresowaniem i ...usmiechem na ustach bo w pierwszej chwili mnie rozbawił. Ale ostatecznie dochodze do wniosku że to śmieszne nie jest a jedynie żałosne...
OdpowiedzUsuńTo prawda niestety.
Usuń